Przedsiębiorcy z branży gastronomicznej po raz kolejny stanęli przed widmem bankructwa. Dwutygodniowy lockdown może spowodować, że wielu z nich go nie przetrwa i będzie musiało zamknąć swoje lokale na stałe. Rząd obiecuje wsparcie, ale póki co nie pojawiły się żadne konkrety. Te padają zaś ze strony samorządów, ale także lokalnych mieszkańców, którzy dołączają do społecznych inicjatyw.
Wprowadzony przez rząd lockdown gastronomii spowodował, że tysiące polskich przedsiębiorców z branży z dnia na dzień zostało odciętych od dochodów. Dla większości z nich pozostawiona przez rządzących „furtka” w postaci sprzedaży dań na wynos nie ratuje ich biznesów. Pozostają bowiem kwestie czynszy, pracowników, czy zapasów, które – jak argumentują przedsiębiorcy – będą musieli teraz zwyczajnie wyrzucić. Jednym z największych kosztów dla gastronomii są właśnie czynsze. W przypadku lokali miejskich część z samorządów już zadeklarowało odejście od pobierania opłat na czas lockdownu.
Samorządy i mieszkańcy wyciągają ręce do gastronomii
Aby wesprzeć właścicieli barów i restauracji kilka miast zdecydowało się na zniesienie opłat tytułem dzierżawy lokali gminnych, czy miejskich na czas zamknięcia lokali. Jako jeden z pierwszych taką pomoc zaoferował prezydent Opola, Arkadiusz Wiśniewski. W kilka godzin po ogłoszeniu przez Mateusza Morawieckiego zakazu prowadzenia stacjonarnej działalności gastronomicznej ogłosił, że miasto przestanie pobierać opłaty za wynajem.
O swojej decyzji poinformował m.in. na Twitterze.
Rząd wprowadza obostrzenia na restauracje. Aby ulżyć przedsiębiorcom podjąłem decyzje by na czas zakazu prowadzenia działalności stacjonarnej zwolnić z czynszu najemców i dzierżawców branży gastronomicznej, którzy prowadzą ją na terenie nieruchomości miejskich lub w naszych jedn. pic.twitter.com/0hxoCCCAVw
— Arkadiusz Wiśniewski (@OPOLEPrezydent) October 23, 2020
Podobne rozwiązania dla branży gastronomicznej wysuwa coraz więcej samorządów, jednak nie wszystkie z nich będzie na to stać. Nie rozwiąże to także problemu najmu od prywatnych właścicieli gruntów, czy lokali. Ci – także finansowo zmęczeni wiosennym lockdownem, sami niejednokrotnie są w trudnej sytuacji.
Akcje społeczne i oddolne inicjatywy
Wsparcie branży gastronomicznej deklarują także sami mieszkańcy wielu powiatów. W mediach społecznościowych powstaje coraz więcej inicjatyw, mających na celu pomoc lokalnym firmom. Jedną z głównych form wsparcia ma być zwiększona ilość zamawianych posiłków z dostawą do domu.
Akcję taką zapoczątkowała m.in. „Loża Kulturalna Starego Miasta” w Piotrkowie Trybunalskim. Apel, adresowany do mieszkańców przytacza portal epiotrkow.pl
– Mały – wielki apel. Żebyśmy wszyscy mieli do czego wracać po tym trudnym czasie izolacji, żebyśmy mogli spotykać się znów na koncertach, jarmarkach, czy po prostu towarzysko pod parasolami, serdecznie zachęcamy – kupujcie jak najwięcej lokalnie! Zamawiajcie jak najczęściej jedzenie z dowozem lub na wynos z lokalnych restauracji i barów – to dla nich jedyna szansa na przetrwanie.
Czy obywatelska, lojalna postawa oraz częściowa pomoc branży przez samorządy będzie wystarczającą, aby ten sektor gospodarki przetrwał kolejne miesiące? Wszystko zależy od tego jak długo potrwa jego zamrożenie, a przytaczane przez rząd, scenariusze nie napawają optymizmem. Coraz częściej słyszymy bowiem, że jeśli sytuacja pandemiczna nie poprawi się w krótkim czasie, pełny lockdown gospodarki jest możliwy.