Kryzys gospodarczy wywołany niespodziewanym pojawieniem się koronawirusa, wywołał popłoch na wszystkich niemal rynkach, ale tak naprawdę jest to dopiero bomba z opóźnionym zapłonem.
Eksperci wyrokują, że negatywne skutki oddziaływania całego spektrum ograniczeń i zakazów, ukierunkowanych na minimalizowanie zagrożenia rozprzestrzeniania się zakażeń, pojawią się w najbliższej przyszłości. Jeśli dojdzie do drugiej fali zachorowań na COVID-19, kolejne restrykcje spotęgują problemy, z jakimi już dziś zmaga się biznes. Duże koncerny na pewno wyjdą z kryzysu obronną ręką, natomiast mniejszym przedsiębiorcom – z racji braku płynności finansowej – grożą bankructwa.
Jednorazowe koło ratunkowe?
Równolegle z wprowadzeniem różnego rodzaju ograniczeń dla prowadzenia działalności gospodarczej, polski rząd przygotował finansowe koło ratunkowe dla firm. W ramach kolejnych wariantów Tarczy Antykryzysowej, przedsiębiorcy otrzymali m. in. zwolnienia z ZUS, możliwość odroczenia należności publicznoprawnych, skorzystania z „wakacji kredytowych” czy bezpośredniego dofinansowania. W wielu przypadkach środki na przetrwanie kryzysu okazały się niewystarczające, powoli kończą się też prolongowane terminy płatności, a restrukturyzowane raty kredytowe – na powrót staną się wymagalne.
Cała gospodarka nadal pracuje jednak na zwolnionych obrotach, a część branż nie potrafi poradzić sobie z ograniczonym popytem na swoje towary i usługi. Choć rząd wciąż rozważa możliwość przyznania świadczenia postojowego dla niektórych branż to brakuje konkretnych informacji, które branże na ową pomoc mogłyby liczyć. Większość firm nie jest przygotowana do odłączenia finansowej kroplówki, a eksperci wieszczą już nadejście kolejnej fali aktywności wirusa Sars-Cov-2. Do końca nie wiadomo jak wówczas zachowa się rząd, pewne jest tylko to, że budżet państwa został już mocno nadszarpnięty, a priorytetowe programy socjalne kosztują krocie. Czy przedsiębiorcy będą zdani wyłącznie na siebie?
Czy druga fala COVID-19 doprowadzi do fali bankructw?
Przedsiębiorcy, którzy z rożnych względów nie mogli zdywersyfikować działalności albo doprowadzić do jej ekonomicznego zbilansowania, mogą nie podnieść się po kolejnym ciosie ze strony koronawirusa. Duże firmy i korporacje posiadają z reguły większe aktywa, w tym zasoby gotówki, co pozwoli im przeczekanie dekoniunktury.
Szansą dla mikroprzedsiębiorców oraz małych firm może być znalezienie nowych kanałów dystrybucji swoich produktów bądź usług, np. rozwinięcie sprzedaży internetowej. Trzeba jednak pamiętać, że w obliczu realnego zagrożenia, do jakiego przyczynił się COVID-19, społeczeństwo ogranicza konsumpcję niektórych dóbr, a także zmienia priorytety w obszarze potrzeb. Stan permanentnej niepewności i wymuszonej stagnacji z pewnością nie będzie sprzyjał odbiciu w gospodarce. Czy plaga bankructw ponownie dotknie branżę turystyczną, transportową, gastronomiczną i rekreacyjną, czy też pochłonie zupełnie nowe sektory gospodarki? Wiele wyjaśni się już za kilka miesięcy.